13
lipca 2015 pogoda była raczej przeciętna. Niezbyt ciepło, momentami wietrznie,
a po niebie przemieszczały się z zachodu wyspy chmur niosących ze sobą dość
intensywne opady. Mimo wszystko, razem z Piotrkiem postanowiliśmy skorzystać z
kilku wolnych godzin i niedługo po południu ruszyliśmy na szybką samochodową
objazdówkę okolicznych pól. Jadąc z Bzianki w kierunku Beska zauważyliśmy na
łące ze zbalowanym sianem ok. 400m od drogi dość jasnego myszołowa; Piotrek
zatrzymał samochód a ja sprawdziłem ptaka lornetką. Na pierwszy rzut oka
wyglądał jak 90% „jasnych” myszołowów, które ostatnio widywaliśmy, tzn. jego
głowa i pierś świeciły jasnością. Byłem przekonany że to kolejny „zwyklak” bo
ostatnio nacięliśmy się na kilka takich właśnie (pierzących okrywy tułowia)
osobników. Jedyne co, to był dość rudy, ale jak dla mnie nie odbiegał
szczególnie od myszakowej normy. Niestety siedział bez ruchu na balocie, co nie
ułatwiało identyfikacji.. Piotrek po lornetkowej inspekcji nie był jednak
przekonany, więc mówię OK, idziemy do niego.
Drogę do podejrzanego myszołowa broniło kilka krów i pastuch elektryczny. |
Od razu po wyjściu z samochodu pojawiły się problemy: najkrótsza droga do ptaka prowadziła przez pole dość wysokiej już pszenicy, pastwisko z krowami ogrodzone pastuchem i rów melioracyjny. Z zachodu nadciągała paskudnie ciemna chmura. No nic, idziemy. Ptak jak na złość nic sobie z naszej obecności nie robi, a to źle bo na zdjęciach rzeczywiście jest rudy! W końcu gdy czujemy na sobie pierwsze krople deszczu, ptak zlatuje na ziemię, pokazując panele na skrzydłach, jasny ogon, czarne plamy nadgarstkowe i brzuch- no rewelacja! Bierzemy nogi za pas i lecimy do samochodu, żeby przeczekać deszcz. Później udaje nam się fajnie do ptaka podejść. Jest niezbyt płochliwy i dokumentacja wychodzi całkiem znośna. Obdzwaniam na wszelki wypadek znajomych, gdyby okazało się że mają wolne popołudnie, i dziwnym trafem wszyscy mają.
Przyjeżdża Krzysiek Paryś, Rafał Szczerbik, Tymek Mazurkiewicz z małżonką i córką, Tomek Świątek i Konrad Krasoń, i wszyscy załapują się na świetną obserwację rudzielca.
Podczas
całej obserwacji dociera do mnie kilka dość istotnych szczegółów: ptak przebywa
na świeżutko skoszonej łące; ma nowe lotki P1-P5 oraz kilka nowych sterówek
(pozostałe, juwenalne wskazują na szatę 2CY). Jest zatem duża szansa że ptak posiedzi
dłużej i zostawi mi trochę piórek.
Nigdy
bym się za to nie spodziewał, że kurhannik będzie wizytował Besko… do końca
września! Przez ten czas znalazłem kilka lotek, sterówkę i duże ilości okryw.
Wiele piór pozostało nieodnalezionych w terenie. Będąc na „jego” łące, mogłem
również zaobserwować przebieg procesu pierzenia.
Poniższe
fotografie przedstawiają tego samego ptaka z roku 2015 z Beska. Każde zdjęcie
zostało wykonane podczas innego spotkania z tym osobnikiem.
Kurhannik w dniu znalezienia ma już wymienione lotki P1-P4.
Lotka P5 odrasta. Pojedyncze lotki II rz. są wypierzone, cn. dwie są wymienione (odrosły). |
Przez 5 dni niewiele się
zmieniło; nowa lotka P5 trochę urosła, a z lewego skrzydła wypadła P6. |
Lotka I rz. P5 wyrosła już całkowicie, lotki P6 i P7
są w trakcie wymiany. Ptak intensywnie pierzy drugorzędówki- brzeg skrzydła jest dosłownie "dziurawy". |
Kurhannik odnalazł się zupełnie niespodziewanie w tym samym miejscu w połowie września. |
Główny wniosek jaki wyciągnąłem z tych obserwacji jest taki, że ptak który początkiem lata wyglądał na młodego, końcem września wygląda zupełnie jak osobnik dorosły. Nadal jednak jest to młodociany ptak w drugim kalendarzowym roku życia (imm 2CY).
Kurhannik (Buteo rufinus). Ptak w wieku imm 2CY. Besko, wrzesień 2015. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz