piątek, 28 października 2016

Poświerka!!!

Podczas ostatniego wyjścia w pola pod Wrocankę (22.10.2016r.) miałem ogromną przyjemność obserwować poświerkę- to moja pierwsza obserwacja tego północnego wróblaka, a zarazem jedna z niewielu w ostatnim czasie na południowym-wschodzie Polski.
Historia działa się na kilkudziesięcio-hektarowym polu. W stadzie ok. 50 lecących na tle pola skowronków wypatrzyłem osobnika niepasującego do innych; miał krótszą szyję (głowę), dłuższy ogon, był przeciętnie nieco mniejszy od skowronków. Na głowie i z wierzchu (skrzydła, plecy) ptaszek był nieco bardziej kontrastowo ubarwiony. Leciał bardziej "aktywnie" od skowronków; uderzenia skrzydeł były szybsze i jakby nieco chaotyczne. Stado oddaliło się i po chwili wzleciało w górę, nie dając szansy na zrobienie zdjęcia, ale już wtedy byłem przekonany że zagadkowym ptakiem była poświerka. Jedyną słuszną decyzją w takiej sytuacji było odtworzenie głosu kontaktowego poświerki, z nadzieją że ptak oddzieli się od stada w poszukiwaniu źródła dźwięku.

Stado skowronków (Alauda arvensis) z poświerką (Calcarius lapponicus).

 Po około minucie nisko nad moją głową zaczął krążyć wróblak, i było dla mnie oczywiste że to musi być poświerka. Nie myliłem się- ptak odzywał się identycznie z głosem nagrania, a zdjęcia dokumentacyjne tylko potwierdziły jego przynależność gatunkową. Na ten gatunek pod Wrocanką czekałem już dobre kilka lat, i w końcu się doczekałem. Wystarczyła odrobina cierpliwości :)

Poświerka (Calcarius lapponicus).

piątek, 21 października 2016

Sokół tundrowy

Tego roku w okolicach Krosna kręciło się wyjątkowo dużo sokołów wędrownych. Pierwszego młodego obserwowałem 30 lipca między Milczą a Beskiem. Próbował szczęścia na potężnym stadzie gołębi i czajek, które gromadnie zleciały się na świeżo zaorane po żniwach pola rzepakowe.
W tym samym miejscu wraz z Piotrkiem obserwowaliśmy młodego sokoła 16 sierpnia- analizując zdjęcia, mógł to być ten sam osobnik co końcem lipca.

Sokół wędrowny (Falco peregrinus).
Młody osobnik (juv.) obserwowany 30 lipca 2016 w Besku.
 
Kolejny 'peregrin' (a może dwa?) pokazał się Piotrkowi 17 września pod Wrocanką, gdzie tak jak końcem lipca w Besku, "jedzonko" zleciało się na orane ścierniska. 22 września jeden ptak nadal tam był- inny niż ten którego sfotografował Piotrek.

Sokół wędrowny (Falco peregrinus). Wrocanka, 22 września 2016r.

 No i w końcu 24 września podczas przerwy w przeczesywaniu krzaków nad Wisłokiem w Besku widziałem takiego sokoła:

Sokół tundrowy (Falco peregrinus calidus). Besko, 24 września 2016r.

 W terenie nie miałem wątpliwości. Wielkość, sylwetka ubarwienie mówią jedno- wędrowny. No może troszkę dziwnie jasny. Stwierdziłem że zdjęcia są lekko przepalone i ich analizę odłożyłem na później.
W domu na spokojnie siadłem do zdjęć. Ptak na wszystkich fotkach (jednak nie przepalonych) był podejrzanie jasny. Przypomniał mi się wtedy rzadko stwierdzany w Polsce podgatunek sokoła wędrownego- sokół tundrowy (Falco peregrinus calidus). Po sprawdzeniu cech w literaturze i przeglądnięciu zdjęć w internecie zauważyłem kilka podobieństw między 'calidusem' a moim sokołem. Szczególnie w oczy rzucały się brunatne okrywy skrzydłowe, no i jasna głowa; dość wąski wąs, białe czoło, coś a'la biała brewka, biała potylica połączona z dużym białym policzkiem. Kreskowanie tułowia w kolorze brązowym, szczególnie grube na bokach i drobne w okolicach piersi.
W celu zrewidowania moich przypuszczeń, obserwację wysłałem do Komisji Faunistycznej, no i jak się ostatnio okazało nie myliłem się.
Na Podkarpaciu ten podgatunek nie był do tej pory obserwowany.

sobota, 8 października 2016

Kiedy było ciepło...

... czyli w lipcu.
Spacerując po łąkach Beskidu Niskiego, fotografowałem motyle.

Zygaena lonicerae - przedstawiciel rodziny kraśników (Zygaenidae).

O ile ptaki są wtedy raczej mało aktywne ze względu na wysokie temperatury, z motylami jest zupełnie odwrotnie. To właśnie w lipcu nasze oczy możemy nasycić niebywałą ilością kolorów motylich skrzydeł. Wiele z nich wygląda tak kosmicznie, że na pierwszy rzut oka trudno ustalić czy mamy do czynienia z motylem, czy z zupełnie inną grupą świata owadów.
Tak jest na przykład z fruczakiem trutniowcem.

No ale od początku: gdy kąsany przez meszki przemierzałem łąki, podczas fotografowania kraśników moją uwagę przykuł pewien obiekt:



Gąsienica. Ale trzeba dodać, że nie byle jaka, bo od razu rozpoznałem w niej fruczaka trutniowca! Jedno z marzeń dzieciństwa właśnie się spełniło. Ten piękny motyl omijał mnie zawsze szerokim łukiem i do tej pory nie było mi dane zaobserwować żadnego stadium rozwojowego tego gatunku.

Gąsienica fruczaka trutniowca (Hemaris tityus) w całej okazałości.
Roślina na której żeruje to świerzbnica polna (Knautia arvensis).

Nie przypuszczałem wtedy, że już podczas kolejnego wyjazdu szykuje się następna niespodzianka:

Samiczka fruczaka trutniowca (Hemaris tityus).

Samiczka fruczaka trutniowca (Hemaris tityus).

Na pierwszy rzut oka- bardziej trzmiel niż motyl. No ale przecież trzmiele nie zawisają w powietrzu celem pobrania pokarmu, nie posiadają długiej ssawki do spijania nektaru, nie latają bezdźwięcznie, nie mają długich prostych czułek... Wszystkie te fakty wskazują na jednego z dwóch naszych przedstawicieli rodzaju Hemaris, które swoim wyglądem imitują trzmiele.
Pewnie nawet nie próbowałbym ustalić płci tego osobnika, gdyby nie fakt, że motyl na moich oczach złożył dwa jajka:

Jajko fruczaka trutniowca (Hemaris tityus).

Motyl po posileniu się na kwiatach koniczyny podlatywał do liści czarcikęsu łąkowego (Succisa pratensis), ale nie składał na nich jajek- złożył je kilka centymetrów dalej na trawce.
Tym sposobem, w jednym miesiącu nadrobiłem prawie wszystkie zaległości w poznawaniu fruczaka trutniowca.
Temat oczywiście się nie wyczerpał.
Kto wie, może kiedyś wrócę do hodowli zawisaków...?

Karłątek klinek (Hesperia comma).