środa, 10 maja 2017

Jak przebiegła majówka

W ubiegłym roku, hitem weekendu majowego była białorzytka płowa, o której pisałem ostatnio.
W tym roku musiałem obejść się smakiem, natomiast byli i tacy co tegoroczną majówkę będą długo wspominać ;) W nagrodę pocieszenia trafiło mi się kilka niecodziennych sytuacji, w sumie nie mniej fascynujących niż niejeden 'komis'...

Tuż po przyjeździe do Krosna, 28 kwietnia, wracając z liczenia ptaków leśnych w Potoku zaglądnąłem na lotnisko. Po rewolucjach związanych z przebudową pasu startowego, grodzeniem lotniska i wyznaczaniem strefy przemysłowej (które skutecznie zniechęciły mnie na dłuższy czas do zaglądania w te okolice) pozostał jeden całkiem fajny fragment wilgotnych łąk, na którym wciąż lęgną się czajki. W 2009 i 2011 roku, gdy teren wyglądał jeszcze zupełnie inaczej, wśród siewkusów zatrzymujących się na wiosnę przy kałużach wraz z Piotrkiem obserwowaliśmy pojedyncze dubelty. Choć byłem przygotowany na spotkanie z tym gatunkiem na lotnisku to mocno się zaskoczyłem, gdy zaraz po wejściu na łąkę, spod nóg wyskoczył mi piękny bekas z białym ogonem!

Dubelt (Gallinago media).
Dubelt (Gallinago media).
Dubelt (Gallinago media).

Tego dnia na lotnisku przebywały co najmniej dwa dubelty.
Po południu pogoda się trochę skisiła, zaczął siąpić deszcz i postanowiłem pokręcić się nad Lubatówką w celu przeglądnięcia migrujących wróblaków. Główny cel, czyli muchołówki żałobne, bardzo nielicznie przelatujące w okolicach Krosna, były tego dnia obecne w nadzwyczaj dużej liczbie; można było naoglądać się zarówno dorosłych, wybarwionych samców, jak i szarych samiczek oraz niezbyt często widywanego drugorocznego samca. Była również pierwsza gajówka która bezgłośnie przemieszczając się po koronach drzew zepsuła trochę moich nerwów.. :)

Muchołówka żałobna (Ficedula hypoleuca), samiec 2CY.

Kapturka (Sylvia atricapilla).

W mrzawce dojechał dojechał po mnie Daniel Stasiowski i wyskoczyliśmy sprawdzić co słychać pod Wrocanką. Warunki nie sprzyjały aktywności ptaków ani obserwacjom, jednak dość szybko wyśledziliśmy błotniaka łąkowego, u którego Daniel zauważył znaczniki skrzydłowe! Ptak latał dość blisko nas, w związku z czym bez trudu odczytaliśmy kombinację kolorów:

Błotniak łąkowy (Circus pygargus). Ptak został oznakowany 30 lipca 2016 na lęgowisku w woj. mazowieckim.

Błotniak łąkowy (Circus pygargus).

Błotniak łąkowy (Circus pygargus).

Następnego dnia wcześnie rano ruszyliśmy z Danielem na pierwszy większy majówkowy rekonesans okolicy. Na pierwszy ogień poszło lotnisko, gdzie tym razem dubelty były 3. Następnie udaliśmy się do Widacza - tam było dość pusto. W Klimkówce za to były rodzynki: świergotek rdzawogardły i dwa siwerniaki (rzadko u nas widywane). Razem z Piotrkiem, który do nas dołączył, byliśmy jeszcze na stawach w Besku oraz na stawach i w polach w Zarszynie. Godne wymienienia były kolejne muchołówki żałobne, które w majówkę spotykałem jeszcze w kilku innych miejscach; nie przypominam sobie kiedy ostatnio był taki 'nalot' tego pozornie pospolitego gatunku na nasze okolice.

Muchołówka żałobna (Ficedula hypoleuca).

Siwerniak (Anthus spinoletta).

1 maja odbyłem krótki wypad w okolice Winnej Góry. To był kolejny dzień wróblaka, jednak tym razem maluchy średnio chciały współpracować- szansę na zrobienie zdjęcia dały mi tylko świstunki. Mniej łaskawy okazał się spłoszony z pola świergotek rdzawogardły oraz orzeł przedni, który mignął między drzewami. Na niektóre ptaki (jarzębatka, zaganiacz) było najwyraźniej za wcześnie. Dziwna ta wiosna.

Świstunka leśna (Phylloscopus sibilatrix).

Świstunka leśna (Phylloscopus sibilatrix).

2 maja ma coś w sobie, bo w tym roku najciekawsza obserwacja długiego weekendu również miała miejsce tego dnia. Skoro świt, razem z Piotrkiem wyskoczyliśmy do Beska w celu poszukiwania rzadkich polnych ptaków, między innymi morneli. Mornele trafiają się u nas na przelotach regularnie jesienią, jednak nigdy nie widziałem tych ptaków na wiosnę, gdy przybierają kosmicznie kolorową godową szatę. Mimo bardzo niekorzystnie prognozowanej pogody, cała majówka przebiegała pod tym względem dość spokojnie, czego doskonałym przykładem był tamten ciepły, bezwietrzny poranek, z niebem pokrytym cienką warstewką chmur.

Nieodłączny element krajobrazu okolic Beska.

Siewka złota (Pluvialis apricaria).

Na początek trafiła nam się spóźniona para siewek złotych. Następnie, nad jednym z 'łysych' pól pojawiło się duże nielęgowe stado bocianów białych oraz pojedyncza młodociana mewa białogłowa. Na tym polu, w przeciwieństwie do sąsiednich, było widać również pojedyncze czajki. Gdy zbliżaliśmy się do niego celem przelornetkowania i przedeptania, nisko nad głowami śmignęły nam dwa niewielkie siewkusy... z czarnymi brzuchami!!! Wydawało się że znikają na horyzoncie, ale Piotrek skutecznie wyśledził miejsce w którym ptaki przysiadły. I tym sposobem pół godziny zostało wyjęte z naszej wycieczki na fotografowanie, jak zwykle, zupełnie niepłochliwych morneli :)

Mornel (Charadrius morinellus).

Mornel (Charadrius morinellus).

Mornel (Charadrius morinellus).

Mornel (Charadrius morinellus), wyjątkowo samiczki są ładniejsze od samców ;)

Mornel (Charadrius morinellus), samiec.

Dokładką do morneli były obserwujące nas z przewodów elektrycznych 3 samiczki kobczyka. Potem trafiło się również kilka niepłochliwych wróblaków.

Kobczyk (Falco vespertinus), samica.
Pokląskwa (Saxicola rubetra).

Pliszka żółta (Motacilla flava).

Cierniówka (Sylvia communis).

Dwa dni później postanowiłem zrealizować niedokończony pieszy wypad pow Wrocankę z 28 kwietnia. Kilka minut po wyjściu z domu, gdy szedłem brzegiem Lubatówki, spod nóg wyskoczył dziwny ptak, przeleciał za krzewem i usiadł 5m dalej nisko na drzewie. Przez te 3 sekundy, dwa razy rewidowałem w głowie jego oznaczenie; najpierw był słonką (ze względu na zerwanie się z ziemi i gabaryty), następnie dubeltem (ze względu na jasny wzór na skrzydle, który mignął mi między gałązkami) a potem stało się jasne że to lelek!!!

Lelek (Caprimulgus europaeus).
Lelek (Caprimulgus europaeus).

O ile lelka spodziewałem się u siebie bardziej niż wiosennego mornela, to nigdy bym nie pomyślał że będę go obserwował w biały dzień, gdy siedzi na gałęzi parę metrów ode mnie. Smaczku dodaje fakt, że spotkałem go praktycznie koło domu i to zupełnie przypadkowo w czasie migracji, nie szukając go specjalnie na lęgowiskach, gdzie na pewno dużo łatwiej byłoby go zaobserwować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz